Lista aktualności Lista aktualności

Podkarpacie to nie Borneo

W piątkowym numerze Gazety ukazał się wywiad zatytułowany „Puszczę Karpacką niszczymy jak tropikalne lasy na Borneo”. Jego autorka zwróciła się wcześniej do mnie o odniesienie się do zawartych w nim treści, czemu zadość uczyniłem natychmiast. Niestety, mój tekst został przykrojony do potrzeb przekazu redakcyjnego i opatrzony tytułem „A oni mają inne wyliczenia”. Pomijam dzielnie na „my–oni” bo czas już przywyknąć do tej retoryki, ale dla Czytelników publikuję oryginalną wersję swojej odpowiedzi, która nosiła tytuł „Podkarpacie to nie Borneo”. Zachęcam do zapoznania się z jej treścią:

Z przykrością czytam wywiad, który w zamiarze ma dezawuować pracę leśników z Podkarpacia. Najwięcej uwagi poświęcono tu szlakom zrywkowym, często myląc je z drogami leśnymi, co u Czytelnika ma wywołać określone nastawienie. Uprzejmie wyjaśniam, że gęstość dróg leśnych na terenie Bieszczadów wynosi 0,48 km na km² i jest to jeden z najniższych parametrów w kraju. Średnia dla RDLP w Krośnie to 0,9 km, a w Polsce – 1,5 km na km². Zatem nawet do rekomendowanych wartości bardzo nam daleko. Rozmówca po prostu połączył drogi i szlaki zrywkowe w jedno. Natomiast cytowana praca autorstwa A.N. Affeka i zespołu opiera się na analizie map wykonanych w systemie LIDAR, a zatem pokazujących formy użytkowania terenu w ciągu minionych nawet kilkuset lat. Warto pamiętać, że spore obszary naszych Karpat, będące dziś lasami, jeszcze 70 lat temu były polem uprawnym, stąd wszystkie miedze i drogi dojazdowe dają się wciąż „czytać” w systemie LIDAR.  Doskonale o tym wiedzą archeolodzy wykorzystując te dane do prac poszukiwawczych w lasach. Warto też zacytować wniosek samych autorów opracowania pod kierownictwem A. Affeka, którzy zaznaczają, że podane przez nich gęstości sieci dróg leśnych w Bieszczadach nie uprawniają do: „nawet przybliżonego oszacowania wzrostu natężenia procesów erozyjnych czy wielkości przepływów szczytowych". Skąd zatem tak daleko idące sugestie zawarte w wywiadzie?

Kolejne przekłamanie dotyczy podanego kosztu pozyskania w Nadleśnictwie Cisna. Na rok 2019 wynosi ono 49 złotych za metr sześcienny, a zatem przy średniej cenie sprzedaży metra sięgającej 179 złotych, nie można mówić o dopłacie  – jak podano w wywiadzie – „130 złotych do każdego kubika”. Natomiast jest prawdą, że nadleśnictwa położone  w górach korzystają z dopłaty z Funduszu Leśnego. Są to pieniądze, które w dużej mierze przeznaczamy na budowę infrastruktury turystycznej, bazy edukacyjnej, jak również na ochronę przyrody, np. ochronę żubrów. I są to środki wypracowane w nadleśnictwach nizinnych, gdzie dominuje funkcja gospodarcza, a koszty prowadzenia tej gospodarki są relatywnie niższe. Trzeba też pamiętać o tym, że wspomniane 600 mln. zł z Funduszu Leśnego w ciągu 8 minionych lat zasiliło całą gospodarkę Podkarpacia, gdyż w efekcie pieniądze te trafiły do miejscowych ludzi, przedsiębiorców i samorządów. Powinniśmy cieszyć się z tego wsparcia, które płynie do naszego regionu z polskich Lasów Państwowych.

Oczywiście koszt pozyskania i zrywki w Cisnej jest wysoki, ale wynika on właśnie z rzadkiej sieci dróg i długiej zrywki, a także ze stosowania nowoczesnych technologii zrywki kolejkami linowymi, które są właśnie sugerowane dla zmniejszenia erozji.

Podana w tekście liczba 770 uwag organizacji społecznych do planów urządzenia lasu, jakoby „zignorowanych” przez Lasy Państwowe, jest również manipulacją. Nigdy nie zostały one zignorowane, ewentualnie były odrzucone z podaniem konkretnych powodów. Warto tu zaznaczyć, że właśnie uwagi o wyłączenie stref przypotokowych są zazwyczaj uwzględniane. W przypadku Nadleśnictwa Bircza do projektu planu urządzenia lasu swoje uwagi wniosło aż 347 podmiotów. Po analizie treści, okazało się, że było to  54 wnioski o różnej tematyce, przy czym 1 z wniosków złożony był z 17 części. Zatem w sumie rozpatrzono 70 wniosków, z czego uwzględniono w całości – 7, za bezprzedmiotowe z uwagi na ich praktyczną już realizację uznano 21, częściowo uwzględniono 5, zaś  37 wniosków odrzucono podając uzasadnienia. Wiele z nich bowiem wykraczało poza kompetencje Dyrektora RDLP.

Bardzo krzywdzące dla leśników jest porównanie gospodarki leśnej w Karpatach z dewastacją lasów na Bornego. Tu bowiem mamy trend odwrotny - w ciągu powojennych dziesięcioleci doprowadziliśmy do wzrostu lesistości, zasobności i różnorodności biologicznej podkarpackich drzewostanów. Chcę też uspokoić, że nie ma mowy o sadzeniu tu „palm olejowych” – jak podano w wywiadzie. Konsekwentnie dbamy o rodzimość flory w naszych lasach, o ich stan sanitarny i o udostępnianie ich walorów szerokim rzeszom społeczeństwa. I zawsze zapraszamy do lasów.

Edward Marszałek

Rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie