Żywicowanie drzew
Proces pozyskiwania żywicy z drzew, głównie z sosny, polega na nacinaniu kory i zbiorze wycieku do specjalnych pojemników. Żywica wykorzystywana była od dawna, a nacinanie pni drzew było najprostszym sposobem jej pozyskania. Na terenach południowej Francji żywicowano drzewa już w IV-V w p.n.e. Robiono to tzw. metodą płatową, czyli usuwając płaty kory. Żywiczarze wyposażeni byli w specjalne siekierki do ścinania kory.
Na ziemiach polskich na początku XIX w. pozyskiwano żywicę ze świerków. Dopiero w XX w. zaczęto żywicować sosny, początkowo metodą francuską. W latach 30. żywicowanie sosen nabrało znaczenia gospodarczego. W Polsce opracowano żywicowanie tzw. metodą żeberkową.
Spała żywiczarska to odziomkowa okorowana część pnia, z ukośnymi nacięciami, zwanymi żłobkami i pionowym rowkiem ściekowym, którym spływa żywica. Pozostała, nienaruszona i nieokorowana część pnia to tzw. pas życiowy, gwarantujący funkcjonowanie drzewa. Zwykle zakładano jedną lub dwie spały, a w przypadku drzew o pierśnicy powyżej 56 cm zdarzały się trzy i cztery.
Uroki zawodu
W Polsce pod koniec lat 90. XX w. zaprzestano żywicowania sosny. Złoto polskich borów zastąpiono żywicą z Ukrainy, Brazylii, a przede wszystkim z Chin. Dziś narzędzia do żywicowania można oglądać już tylko w muzeach lub izbach edukacyjnych nadleśnictw. W leśniczówkach spotkać można czasem egzotyczne narzędzia i sprzęt znany kiedyś każdemu: ośniki, żłobiki, noże, dłuta, stojaki, spałomierze, nakolanniki czy stare doniczki i kubki po żywicy, służące teraz do przechowywania długopisów. Ostatnio coraz częściej mówi się o powrocie do żywicowania oraz wychwala się jakość polskiej żywicy. Podstawowe składniki żywicy – kalafonia i terpentyna – wciąż są potrzebne w kilkudziesięciu dziedzinach przemysłu, a ich cena nadal wzrasta. Niebawem z naszych lasów znikną też ostatnie sosny ze spałami.
Stare, wyżywicowane sosny są dziś ostatnim wspomnieniem ciekawego rozdziału polskiego leśnictwa. Również zawód żywiczarza w sposób naturalny zanikł, a warto wiedzieć, że wykonywali go ludzie o dużej wiedzy przyrodniczej, sporej pomysłowości i fantazji.
Nacinanie spał i cały zabieg żywicowania to swoiste misterium, bo każdy żywiczarz miał swoje sposoby, „czary” i tajemnice. Każdy z nich wiedział, że ciepło i wilgoć sprzyjają wyciekowi żywicy, natomiast upał, chłód i susza go hamują.
Żywicowaniu można było poddać tylko niektóre gatunki drzew jak: sosnę pospolitą (Pinus sylvestris), świerka pospolitego (Picea abies), modrzewia europejskiego (Larix decidua) i jodłę kanadyjską (Abies canadensis). Z tych gatunków jedynie sosna była żywicowana na skalę przemysłową. W procesie tym główną rolę odgrywają przewody żywiczne występujące w drewnie w ilości 150-170 sztuk na 1 cm2 powierzchni przekroju. Wyścielone są one komórkami żywicotwórczymi, w których panuje bardzo wysokie ciśnienie. W razie przerwania przewodu następuje wyciek żywicy na powierzchnię rany, która jest w ten sposób zabezpieczana przed infekcją ze strony grzybów, owadów i drobnoustrojów. Podobnie jak krew, żywica dezynfekuje, a następnie krzepnie, izolując ranę. Po pewnym czasie wyciek ustaje, ponieważ rana jest stopniowo zabliźniana przez komórki wyścielające. Aby utrzymać stały wypływ żywicy, konieczne jest systematyczne wykonywanie świeżych nacięć. Powstaje wówczas w drewnie wtórny system przewodów żywicznych, który wydatnie zwiększa jej wyciek. Nacinanie rowków wykonywano co kilka dni specjalnie skonstruowanym nożem żywiczarskim (żłobikiem). Aby jak najdłużej utrzymać wypływ ze wszystkich rowków, stosowano różne preparaty chemiczne drażniące komórki żywicotwórcze i jednocześnie zapobiegające krzepnięciu żywicy.
„Żeberka” na pniu
Po założeniu spały nacinano rowek ściekowy i robiono pierwszą parę nacięć. Trzeba to było zrobić przed ruszeniem soków w drzewach, najlepiej przy niskiej temperaturze, bo wtedy rowek miał gładkie ścianki, umożliwiające swobodny wlew żywicy do kubka. Rowek i nacięcia wyznaczano za pomocą specjalnego szablonu i znacznika, bo rowek szeroki na 8 mm i głęboki na 6 mm musiał dokładnie dzielić spałę na pół, a nacięcia powinny być wykonane dokładnie pod kątem 45º. Tak równiutko „pożebrowane” sosny możemy podziwiać do dziś.
Później specjalnym dłutem wykonywano nacięcie na blaszkę ściekową, po której żywica spływa do kubka. Innym dłutem lub świdrem robiono otwór na kołek podpierający zbiorniczek na żywicę. W późniejszych latach zrezygnowano z blaszek, których rolę pełnił wiór drewna powstały po nacięciu dłutem, a i kołki stały się zbędne, gdyż zamiast ceramicznych, szklanych lub metalowych zbiorników zaczęto stosować lekkie, plastikowe kubki, a na końcu także foliowe worki.
Właściwe żywicowanie, czyli nacinanie żłobków i wybieranie balsamicznego złota zaczynano na przełomie kwietnia i maja, kiedy temperatura dobowa zbliża się do 10ºC. W przyrodzie zbiega się to z pękaniem pączków brzóz i początkiem rozwoju liści. Spały nacinano zwykle 1-2 razy w tygodniu, zazwyczaj w godzinach popołudniowych, a spływającą do kubków żywicę wybierano, wyskrobując ją specjalną łyżką. Z jednej spały, przy klasycznym żywicowaniu uzyskiwano rocznie około 1,5 kg, a zakładając, że przeciętnie na drzewo przypadały 2 spały, z jednej sosny otrzymywano 3 kg pachnącego surowca. Po żywicowym boomie w latach 60. i 70. ubiegłego wieku zaczęto stopniowo ograniczać pozyskanie.
Pierwsza instrukcja żywicowania ukazała się w 1921 r. Jej autorem był inż. Stanisław Wyrwiński.
Dziś żywica najczęściej kojarzy się ze sztucznie produkowaną substancją o przykrym zapachu, której używamy do drobnych napraw różnych sprzętów z tworzywa sztucznego. Do niedawna tym surowcem, i to naturalnym, była żywica z drzew iglastych, głównie sosny. Przez wiele dziesięcioleci żywicowanie sosny było ważnym elementem gospodarki leśnej, w niektórych regionach kraju prawie tak samo ważnym jak pozyskanie drewna. W latach 60. i na początku lat 70. w lasach pozyskiwano rocznie około 22 tys. ton żywicy. Przy tym zajęciu zatrudnionych było ponad 10 tys. żywiczarzy. Dla porównania dziś w całych Lasach Państwowych pracuje 25,5 tys. osób.
Od spały do beczki i do destylarni
Przed laty prawie każdy dojrzały drzewostan sosnowy planowany do wyrębu był wcześniej żywicowany. Odbywało się to co najmniej 6 lat przed wycięciem starych sosen, których wiek rębności wynosi w Polsce średnio 120 lat. W latach 30. ubiegłego wieku nastąpił ogromny wzrost zainteresowania żywicą. Zbudowano destylarnie w Garbatce pod Radomiem i Kłobucku pod Częstochową, do których najczęściej wagonami kolejowymi, w metalowych beczkach trafiała żywica z borów całej Polski.