Lista aktualności Lista aktualności

Św. Mikołaj od wilków

Dziś dzień św. Mikołaja - zazwyczaj kojarzony jest on z pogodnym starcem, który 6 grudnia zakrada się do ludzkich mieszkań przez okno lub komin i rozdaje dzieciom prezenty. Takie wyobrażenia, które wielu z nas wyniosło z dzieciństwa zupełnie nie przystają do prawdziwego wizerunku świętego, który w czasach Cesarstwa był przecież dostojnym biskupem Miry w starożytnej Licji (obecnie teren Turcji). Zasłynął cudami czynionymi jeszcze za życia.

Na obrazach przedstawiany jest najczęściej jako staruszek z brodą w szatach biskupich i pastorałem, zaś jako atrybuty trzyma otwartą księgę, na której leżą trzy złote jabłka, czasem tylko przedstawiany jest w wilkiem. Dzień jego śmierci, 6 grudnia, był niegdyś obchodzony w Polsce jako święto uroczyste. Dziś to wielkie święto dla dzieci oczekujących na prezenty mikołajkowe.

Co ciekawe, to święty czczony zarówno przez prawosławnych, jak i przez chrześcijan na zachodzie, o czym świadczą liczne kościoły pod jego wezwaniem. W Krakowie pierwszy kościół pod tym wezwaniem powstał w 1229 r., zaś parafia w 1327 r.

To patron m.in. piekarzy, żeglarzy, mieszczan, ubogich, dzieci, uczniów,  rolników, ale też panien na wydaniu, z czym wiąże się jedna z legend. Otóż Święty, będąc bardzo majętnym człowiekiem, rozdawał swe dobra ubogim. Pewnego razu ponoć podrzucił swemu ubogiemu sąsiadowi trzy bryły złota, aby ten miał na posag dla córek. Ten szlachetny czyn zainspirował niegdyś ks. Piotra Skargę do założenia tzw. ,,Skrzynki św. Mikołaja” przy Bractwie Miłosierdzia, gdzie składano dary na posagi dla ubogich a cnotliwych panien, aby z biedy nie zeszły na złą drogę. Ten fundusz istniał jeszcze na początku XX w.

A co ma Mikołaj wspólnego z lasem, z przyrodą? Otóż na terenie Polski jest on kojarzony z wilkami, bowiem w naszej tradycji przyjęło się, że wilki szczególnie groźne są początkiem zimy, stąd „św. Mikołaj odsyłał je do lasu”. Ciekawym dowodem na te wierzenia jest kościół pw. św. Mikołaja w (nomen omen) Wilczej k. Gliwic. U tego bowiem patrona szukali obrony dawni mieszkańcy wsi nękani napadami wilczych watah na swą chudobę.

O wilczej misji św. Mikołaja tak pisze Maryan Gawalewicz:

„Święty Mikołaj, co je w ryzach trzyma,

gdy spadną śniegi i nadejdzie zima,

ich dziką hordę na części rozbija,

aby za Jego wyłącznym nakazem

na ludzkie dobro nie spadały razem;

więc mają sobie działy wyznaczone

i każdy idzie tylko w swoją stronę,

gdzie mu wyznaczył Święty legowisko,

od ludzi z dala, od siebie nie blisko”.

W tradycji ludowej przestrzegano też pilnie, by nie prząść wełny na Mikołaja ani na Gromniczną, kiedy się wilki snują zgrajami licznymi, bo łatwo im wówczas w nici się zaplątać i będzie potem taki wilk trzymał się zagrody i przez rok cały w niej szkody wyrządzał.

Święty jest również patronem pasterzy i bydła, dlatego w ludowej tradycji zachowały się  wezwania modlitewne: „Święty Mikołaju, weź kluczyki z raju. Zamknij paszczękę psu wściekłemu, wilkowi leśnemu. Niech po bydlątku i po cielątku krewki nie chlipają, skórki nie zdzierają”. Tego typu modlitewki śpiewane spotykano często wśród Lasowiaków zamieszkujących teren Puszczy Sandomierskiej.

Jeden z ciekawszych wizerunków św. Mikołaja znajduje się w kaplicy w miejscowości Kolonia-Kryłów k. Hrubieszowa, nieopodal granicy z Ukrainą w tzw. Wilczym Uroczysku. Można tu oglądać figurę św. Mikołaja w towarzystwie… wilka. Miejsce to czczone jest przez katolików, jak też przez grekokatolików i wyznawców prawosławia. Legenda mówi, że tysiąc lata temu na tymże wzgórzu oddawano cześć słowiańskiemu bogu zmarłych i opiekunowi bydła – Welesowi, często przedstawianemu pod postacią wilka lub wilkołaka. Po nastaniu chrześcijaństwa, św. Mikołaj przejął funkcję pogańskiego bóstwa i dla niego zbudowano kaplicę. Przez wieki opiekowali się nią ojcowie reformaci z klasztoru w Kryłowie, który istniał tu do czasu kasaty w XIX w. W ten przebiegły sposób doprowadzili oni do zaniku niechrześcijańskiego kultu wśród miejscowej ludności.

Z kaplicą związane są legendy, m. in. o miejscowym dziedzicu, który cudownie przeżywszy napad wilków, ufundował stojące tu do dziś wotum. Otoczenie pomnikowych dębów wciąż przywodzi na myśl dawny święty gaj. Do bijącego w pobliżu źródła przybywają pielgrzymi, zanosząc modły do Mikołaja, ale też głaszcząc wilka, któremu pogańskim zwyczajem przypisuje się wielką moc. Miejscowa tradycja mówi, że bezpłodne kobiety, modlące się w sanktuarium o dar dziecka, powinny nie tylko obmyć się w źródle, ale również usiąść nago na wilku i pogłaskać go, wypowiadając swoją prośbę.

Wizerunki św. Mikołaja można spotkać we wszystkich cerkwiach, bowiem dla wyznawców obrządku wschodniego to jeden z najmocniejszych patronów. Piękny obraz św. Mikołaja namalował przed laty Piotr Stachiewicz w ramach cyklu „Rok Boży”. Przedstawia on świętego jako biskupa wskazującego wilczej watasze kierunek, a więc odsyłającego wilki na zimę do lasu. Podpis pod dedykowanym na grudzień obrazem Stachiewicza brzmi: „Św. Mikołaj sejm wilczy zbiera”.

Dziś wizerunki św. Mikołaja można spotkać najczęściej w Beskidzie Niskim, zarówno w cerkiewnych ikonostasach, jak też w samotnych kapliczkach, „pilnujących” opuszczonych wsi. Pewne taki kamienny święty nieraz spotka się w wilczą watahą, ale do lasu już odsyłać jej nie musi, bo najczęściej takie kapliczki stoją dziś często w gąszczu, bowiem las zajął tereny wielu łemkowskich wsi. Tęsknie śpiewał o tym Andrzej Wierzbicki, autor piosenki „Ballada o św. Mikołaju”:

W rozstrzelanej chacie                                             

Rozpaliłem ogień                                                      

Z rozwalonych pieców                                              

Pieśni wyniosłem węgle.                                          

Naciągnąłem na drzazgi gontów                              

Błękitną płachtę nieba,                                            

Będę malować od nowa wioskę w dolinie.              

 

Święty Mikołaju, opowiedz, jak tu było                    

Jakie pieśni śpiewano,                                             

Gdzie się pasły konie.                                               

 

A on nie chce gadać

Ze mną po polsku.

Z wypalonych źrenic

Tylko deszcze płyną.

Hej ślepcze,

Nauczę twoje dziecko po łemkowsku.

Będziecie razem żebrać

W malowanych wioskach.

 

W ludowych wierzeniach św. Mikołaj opiekował się jednak również wilkami, mając nad nimi sporą władzę. Drapieżniki musiały „zdawać mu raport”  z liczby zagryzionych zwierząt, miały też zakaz zagryzania chudoby należącej do wdów i sierot. W tradycji karpackiej przetrwały tzw. „wilcze modlitewki” kierowane do św. Mikołaja. Zebrał je niegdyś słynny etnograf Franciszek Kotula i spisał. Większość  z nich  jest utrzymana  w tym tonie: „Święty Mikołaju wyjm kluczyki z raju! Zamknij paszczękę suce morowy i wilkowi leśnemu, żeby na bydlątku, ani na dzieciątku skórki nie zadrasnął…”

Wśród Łemków w Beskidzie Niskim był zwyczaj przynoszenia w tym dniu na nabożeństwo do cerkwi ofiary w postaci, chleba, koguta czy kury. U Pogórzan ofiary składane księdzu w tym dniu nazywano „wilkami”. Ponieważ najczęściej były to jajka, zwyczaj ten przetrwał w przysłowiu „Na świętego Mikołaja, kura znosi dwa jaja”.

Mikołaj z Mirry jest w dużej mierze wytworem legendy hagiograficznej. Stąd różne wersje jego żywota. Pojawiają się nawet hipotezy, że jego pierwowzorem był syberyjski szaman, który przywędrował z Rosji a dopiero późniejsza tradycja zastąpiła go świętym biskupem.

W dawnych czasach szamani w okresie zimy, podróżując saniami zaprzęgniętymi w renifery, odwiedzali ludzkie siedziby, przywożąc pełne wory suszonych grzybów. Ponoć i choinka ma coś z szamańskich tradycji z pogańskich czasów, kiedy to suszone grzyby wieszano na sosnach i świerkach. Jeszcze do dziś wiele choinkowych ozdób wzorowanych jest na czerwonych muchomorach. Nie dziwi zatem, że można też spotkać wizerunek św. Mikołaja z muchomorami, jako nawiązaniem do tej legendy. Jednak ten z wilkami, autorstwa Agnieszki Zaguły, wydaje się być bardziej sympatyczny.

Edward Marszałek

(fragm.. książki „Leśnymi ścieżkami świętych pańskich”, CILP, 2021)