Spis atrykułów
NADLEŚNICTWO LESKO - Lesko-Łukawica 1918 r.
Z chwilą gdy 1 XI 1918 r. wybuchła wojna polsko-ukraińska, obie strony nowego konfliktu, ze szczególną uwagą podchodziły do przejęcia kontroli linii kolejowych Sanok-Zagórz-Łupków oraz Sanok-Ustrzyki Dolne-Chyrów-Sambor. W tym czasie przez Lesko-Łukawicę przejeżdżały rzesze powracających z Frontu Wschodniego i Włoskiego do swych domów żołnierzy z byłej c.k. armii jak i jeńców rosyjskich czekających na transport kolejowy do Sambora i Przemyśla (pierwszy ich transport trasą Zagórz-Lesko Łukawica-Ustrzyki Dolne odszedł do Chyrowa nocą 17/18 XI 1918 r.).
W Lesku 2 XI 1918 r. kierowana przez Kazimierza Oborskiego Organizacja Narodowa utworzyła Komitet Obywatelski jako zalążek polskiej władzy. 6 XI 1918 r. na zorganizowanym na leskim rynku przez działaczy ukraińskich wiecu z udziałem około 200 Ukraińców, nawoływano do przyłączenia się do Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej. Utworzona 10 osobowa Ukraińska Powiatowa Rada Narodowa złożona była z siedmiu Ukraińców, dwóch Polaków i jednego Żyda, utworzono też policję i stworzono zaczątek ukraińskich sił zbrojnych. W chwili gdy ukraiński patrol zamierzał zniszczyć most kolejowy w rejonie stacji kolejowej Lesko-Łukawica, 14 XI 1918 r. doszło tam do wymiany ognia pomiędzy nim a patrolem polskim. 18 XI 1918 r. Organizacja Narodowa w Lesku skierowała pismo do Polskiej Komisji Likwidacyjnej w Krakowie z prośbą o szybką reakcję wojskową w Lesku, na skutek czego z Sanoka, czołowego polskiego ośrodka niepodległościowego w regionie, zorganizowano wyprawę oddziału III Batalionu Strzelców Sanockich do Leska. Miała ona na celu przejęcie sporej sumy środków pieniężnych, jakie austro-węgierska administracja w Lesku otrzymała celem wypłaty zasiłków wojskowych, dla rodzin żołnierzy będących na froncie. Uczestnik tej wyprawy, dr Roman Ślączka tak opisał ją w swym pamiętniku: Nie wiem czy porozumiewano się z jakimiś władzami wyższymi, niemniej pewnego mroźnego ranka, jeszcze całkiem po ciemku, wymaszerowaliśmy z koszar sanockich [III Batalionu Strzelców Sanockich], na zdobycie Leska... Ja służyłem w karabinach maszynowych, a naszym plutonem dowodził por. [chor. T.] Knopp. Główny oddział, naszej eskapady liczył nie więcej jak 60-70 ludzi piechoty i nawet nie pamiętam kto całością dowodził. Zaczynało świtać, gdyśmy dotarli do Leska, które zostało otoczone drobnymi oddziałkami wedle wszelkich zasad sztuki wojennej, która większości członków naszej wyprawy była dobrze znana skutkiem kilku lat wojaczki. Zaczęła się pukanina z karabinów w różnych częściach miasta, w rezultacie której Ukraińcy uciekli w sąsiednie pola wzgl.[ędnie] lasy, a myśmy zostali panami sytuacji. Okazało się zresztą, że było tych Ukraińców zaledwie kilku, a mianowicie byłych [cesarsko królewskich] żandarmów austriackich, którzy byli rodem z Leska. Jeden zaś z nich był komendantem placu. Po ich ucieczce udaliśmy się przed budynek starostwa w Lesku i tam rozpoczęły się czynności rekwizycyjne w stosunku do kwot, po któreśmy z Sanoka przymaszerowali. Dość długo tam radzono i pertraktowano, a w rezultacie pieniądze pozostały w Lesku. Wpłynęło na to stanowisko starosty oraz poważnych obywateli leskich narodowości polskiej. To zaś ich stanowisko negatywne w stosunku do zamierzeń rekwizycyjnych, opierała się na następujących słusznych przesłankach: Otóż w pierwszym rzędzie zapytali nas, czy zamierzamy na stałe obsadzić Lesko i jaką zostawiamy załogę. Gdy zaś dowódcy nasi wyjaśnili, że zaraz wracają z pieniędzmi do Sanoka i żadnej załogi nie zostawiają w Lesku, wówczas starosta (był nim jeszcze dawny starosta austriacki, [Kazimierz] Pohorecki) oraz wspomniani wyżej obywatele polscy zgodnie stwierdzili, że w tym stanie rzeczy zabranie pieniędzy przeznaczonych dla rodzin chłopskich, jest jednoznaczna z wymordowaniem wszystkich Polaków w Lesku, skoro tylko zniknie na horyzoncie wojsko sanockie. Polacy lescy są to bowiem w tej chwili sami ludzie starsi i dzieci, całkiem nieuzbrojeni, a wszystkie otaczające wsie są ukraińskie i jest tam sporo broni i uciekinierów wzgl.[ędnie] urlopników wojskowych, oczywiście narodowości ukraińskiej. Skoro się więc tylko dowiedzą o tej rekwizycji pieniędzy chłopskich przez wojsko polskie, wówczas to „polska krzywda” rozejdzie się lotem błyskawicy po wsiach. Wówczas chłopstwo ukraińskie runie masą na Lesko i pod dowództwem tych żandarmów, którzy tu sprawowali komendę, będą się – swym zwyczajem – krwawo mścić na Polakach leskich jako tych, którzy ściągnęli wojsko polskie ze Sanoka, a by mu wydać pieniądze, przeznaczone dla ukraińskich chłopów. Wszystkie te racje były słuszne i ściągnięto by istotnie krwawe represje na Polaków leskich, przeto po krótkim dalszym odpoczynku i posiłku, nasz oddział ekspedycyjny wrócił do Sanoka bez pieniędzy. Oficjalnie zaś podano, że oddział nasz przyszedł w tym tylko celu do Leska, aby stwierdzić, czy tu Polakom nie dzieje się krzywda, oraz, że w niedługim czasie po tym rekonesansie przyjdzie tu polska załoga wojskowa na stałe. Tak się zresztą niebawem stało a to dzięki temu, że zaczęli już frontu wracać młodzi Polacy do Leska i ci wzorem Sanoka zorganizowali polski oddział wojskowy w Lesku, który poprzez zajęty już przez Polaków Zagórz utrzymywał łączność z garnizonem wojskowym w Sanoku, który tymczasem rósł coraz bardziej w siłę i liczbę.
Ok. 20 XI 1918 r. jeden z oddziałów III Batalionu Strzelców Sanockich na stałem znalazł się w Lesku, po czym komendantem polskiej milicji w Lesku, która wystawiła trzy posterunki, z czego najważniejszy usytuowany był od strony Huzeli przy moście na Sanie został Filip Votruby. Późnym popołudniem 23 XI 1918 r. przez stację kolejową Lesko-Łukawica w stronę Ustrzyk Dolnych przejechał improwizowany Pociąg Pancerny „Kozak”, z oddziałem ppłk. Józefa Swobody, którego zadaniem było opanowanie Ustrzyk Dolnych i Chyrowa. Po polskim sukcesie, linia kolejowa Zagórz-Ustrzyki Dolne była kontrolowana przez oddziały Wojska Polskiego. Jesienią 1918 r. dowódcą oddziałów Wojska Polskiego w Lesku został ppłk. Tadeusz Rychliński zaś utworzona tzw. leska kompania etatowa dowodzona przez Kazimierza Oborskiego stała się pierwszą jednostką Wojska Polskiego mającą za zadanie zabezpieczenie miasta od strony potencjalnych ataków ze strony ukraińskiej. Sytuacja w rejonie Leska pogorszyła się gdy 6 XII 1918 r. oddziały Wojska Polskiego pod naciskiem przeważających sił Ukraińskiej Halickiej Armii wycofały się z Chyrowa i Ustrzyk Dolnych aż do Sanoka i tym samym Lesko zostało bezpośrednio zagrożone przez oddziały ukraińskie, których patrole docierały pod Załuż i Zagórz. Wraz z drugą wyprawą Wojska Polskiego na Chyrów i odzyskaniem 15 XII 1918 r. Ustrzyk Dolnych i wyparciem sił ukraińskich w stronę Chyrowa, rejon Leska ponownie znalazł się pod kontrolą Wojska Polskiego.
Walki polsko-ukraińskie w Bieszczadach nasiliły się styczniu 1919 r. wraz z wyruszeniem z Sanoka w stronę Baligrodu i Komańczy wyprawy pacyfikacyjnej III Batalionu Strzelców Sanockich, której celem było spacyfikowanie zaplecza frontu pod Chyrowem, odbicie rejonu Baligrodu opanowanego przez przeciwnika, dotarcie do tunelu łupkowskiego wraz z przejęciem pod kontrolę całej linii kolejowej Sanok-Zagórz-Łupków. 23 I 1919 r., w ramach akcji pacyfikacyjnej Republiki Komanczańskiej, por. J. Skiba dowodzący oddziałem wydzielonym z III Batalionem Strzelców Sanockich, przez Lesko ruszywszy w stronę Baligrodu, zdobył go co zostało podane w komunikacie prasowym Sztabu Generalnego Wojska Polskiego z 27 I 1919 r. W starciu pod Baligrodem odznaczyła się stacjonująca w Lesku 1. kompania powiatowa dowodzona przez ppor. Edmunda Dąbrowskiego, która wchodziła w skład leskiej Grupy ppłk Tadeusza Rychlińskiego. W rozkazie Dowództwa Okręgu Wojskowego w Przemyślu z 15 II 1919 r. zapisano:
Podpor. [Edmundowi] Dąbrowskiemu, adjut.[antowi – pisownia zgodna z oryginałem] Dow.[ództwa] pow.[iatowego] w Lisku [Lesko], udzielam pochwały za dzielne prowadzenie kompanii w bitwie pod Baligrodem gdzie Ukraińcy pomimo przeważających sił ponieśli dotkliwe straty i zostali od Baligrodu odparci. Od początku lutego 1919 r. w Lesku stacjonowała także druga kompania powiatowa por. Mariana Gutkowskiego. Ppłk Tadeusz Rychliński rozkazem z 15 IV 1919 r. przeniesiony został z Leska na Dowódcę Powiatowego Dowództwa Etapowego w Łańcucie. W tym czasie główną bazą Pierwszego Leskiego Kurenia Ukraińskiej Halickiej Armii stały się Lutowiska. Podczas oczyszczania z sił ukraińskich terenu Bieszczadów, na linii kolejowej Zagórz-Ustrzyki Dolne prowadzącej przez Lesko-Łukawicę operował Pociąg Pancerny nr 6 „Gromobój” zaś w dniach 6-8 IV 1919 r. pojawił się na niej zbudowany w Lwowie kolejny polski pociąg pancerny, nazwany jako „Pepetrójka” a następnie jako „Podpułkownik Lis-Kula”. Z dniem 8 IV 1919 r. pociągi osobowe z Przemyśla powróciły na trasę Przemyśl-Zagórz i z powrotem. W maju 1919 r. Bieszczady zostały oczyszczone przez oddziały Wojska Polskiego z sił ukraińskich i tym samym w regionie działania wojenne dobiegły końca.
Warto zajechawszy do Leska beskidzkim szlakiem Wielkiej Wojny, jak i wędrując turystycznymi szlakami przez jego piękne okolice, zatrzymać się na cmentarzu miejskim jak i przy symbolicznych mogiłach z okresu „krwawej zimy” 1914/1915 r. i 1918/1919 r. i zapalić znicz, bądź leśnym zwyczajem złożyć tam gałązkę jedliny, za dusze zmarłych tu i poległych żołnierzy Wielkiej Wojny i wojny polsko-ukraińskiej.