Asset Publisher Asset Publisher

Flisak na liście

Delegacja polskich flisaków odbierze dziś w Rabacie w Maroku oficjalne poświadczenie wpisu tego zawodu na Listę Reprezentatywną Niematerialnego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. Uroczystość odbędzie się podczas posiedzenia Komitetu Światowego Dziedzictwa UNESCO, Na uroczyste obchody flisacy zapraszają do podkarpackiego Ulanowa w niedzielę 4 grudnia.

W 1991 roku grono pasjonatów z Ulanowa założyło Bractwo Miłośników Ziemi Ulanowskiej pod wezwaniem świętej Barbary. Dwa lata później jego członkowie zorganizowali „Flis Szlakiem Praojców” od Ulanowa do Gdańska i w niecałe cztery tygodnie przepłynęli 724 kilometry. Ale  Bractwu i tego było mało. Ulanowscy flisacy doprowadzili do wpisania tegoż zawodu na Krajową Listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego. Wpis poprzedziło zgromadzenie dokumentacji 400-letniej tradycji zarobkowego spławiana drewna z Ulanowa do Gdańska oraz opis działalności reaktywowanego w 1991 roku Bractwa Flisackiego. Członkowie Bractwa uznali jednak, że 400-letnia tradycja tego zawodu zasłużyła sobie na światowe wyróżnienie. Do współpracy zaprosili bractwa z Austrii, Czech, Hiszpanii, Łotwy i Niemiec. Polacy zostali liderem przedsięwzięcia i i podjęli się koordynacji wszelkich prac związanych z przygotowaniami. Wniosek o wpis flisactwa na Reprezentatywną Listę Niematerialnego Dziedzictwa Ludzkości trafił do UNESCO 30 marca 2021 roku. Złożyło go Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W połowie ubiegłego roku wniosek został oceniony pozytywnie oraz otrzymał dwa wyróżnienia.

Początki polskiego flisactwa rzecznego sięgają panowania Bolesława Krzywoustego. Tratwy z drewnem spławiano rzekami Podkarpacia od 1363 roku. Rozkwit tej formy transportu nastąpił  w 1466 roku po uzyskaniu dostępu do morza. Barki pełne drewna, potażu, dziegciu, węgla drzewnego, smoły i mazi trafiały teraz również na zachodnie rynki zbytu. Nastąpił rozwój tej formy transportu, również na obszarach górskich Za panowania króla Zygmunta Augusta drewno stanowiło najważniejszy polski produkt spławiany Wisłą.

Zazwyczaj spław prowadzono w kilka tratew. Nad właściwym jego przebiegiem czuwali retman z retmańczykiem. Płynęli przodem na czółnach, zostawiając ostrzegawcze znaki w niebezpiecznych miejscach, wskazywali miejsca postoju, wyznaczali straże do pilnowania tratw, a nawet zarządzali modlitwy do św. Barbary, patronki niebezpiecznych profesji.

Potoki i rzeki były jedynymi  szlakami komunikacji w górach. W 1819 roku rząd austriacki nakazał oczyszczenie górnego biegu Sanu z kamieni i głazów utrudniających spław drewna, aby ułatwić eksploatację karpackich lasów. Rzeki spławne zakwalifikowane zostały do trzech kategorii. Rzeki kategorii pierwszej jak San, Wisła, Przemsza, Dunajec i Wisłoka miały być regulowane na koszt państwa.

Na Powszechnej Wystawie Krajowej we Lwowie w 1894 roku przedstawiono modele zabudowy potoków górskich.  W latach 1852-1894 do przygotowania górskich rzek do spławu zatrudniono 600 robotników. Oprócz nich pracowała tam setka więźniów.

W latach 40. XIX wieku  Sanem i jego dopływem - Solinką spławiano masy drewna. W latach 1854-1856 Wisłą i jej dopływami spławionych zostało 513,1 tys. ton drewna opałowego i 113,7 tys. ton drewna materiałowego. W 1883 roku zanotowano na Wiśle rekordową ilość 2021 tratw flisackich spławiających 349,4 tys. ton drewna. San  przez całe stulecia stanowił niezwykle ważną arterię transportową. Był spławny na długości 140 km od Ulucza do Jarosławia, zaś od tegoż miasta do ujścia Wisły na odcinku 120 km - żeglowny czyli dostępny dla statków z żaglem. Drewno płynęło Sanem od Smolnika i Dźwiniacza Górnego w Bieszczadach. W 1881 roku urząd celny w Koziarni nad Sanem odprawił 1854 tratwy. W latach 1876-1881 odnotowano przepuszczenie 465,8 tys. ton drewna, co stanowiło 98% spławianych wówczas towarów.

Początkowo spław drewna w dorzeczu Sanu w Bieszczadach i na Pogórzu dokonywany był prymitywnie. Dłużyce i kłody, przy odpowiednim stanie wody, staczano do rzeki w miejscu, gdzie były składowane i wyławiano je w miejscu przeznaczenia, Podczas takiej pracy uszkodzeniu i zatonięciu ulegało nawet 30 proc. surowca. Niebezpieczne były gwałtowne spadki, progi i sterczące głazy skalne. Przeszkodę stanowiły również nagłe zmiany stanów wody, zmienna szybkość nurtu, kaskady czy zawężenia koryta, na których tworzyły się wiry.

Jeszcze w latach 60. XX wieku wiosną na Sanie pod Przemyślem i Krasiczynem można było zobaczyć tratwy. Wzdłuż brzegów Sanu powstało wiele bindug, zakładów szkutniczych, magazynów i targowisk. W Jarosławiu w XVII wieku istniała konfraternia wodna zrzeszająca szyprów, retmanów, szkutników i flisaków. Ludzie mieszkający w pobliżu puszczy zajmowali się spławem towarów z niej pochodzących.

W XVIII wieku stolicą polskiego flisactwa stał się Ulanów. Port w Ulanowie nazywany był „małym Gdańskiem”. Miejscowy cech retmański i sternicki przygotowywał młodych ludzi do prowadzenia spławu Sanem, Wieprzem, Bugiem, Narwią i Wisłą do Torunia, Grudziądza i Gdańska. Rozwój kolei powstrzymał spław, choć. jeszcze w 1913 roku Sanem spłynęło 74,3 tys. m³ drewna, a w roku 1927 do Gdańska przybyło drogą wodną 1,77 mln ton drewna. Ostatni spław drewna z Ulanowa do Gdańska odbył się latem 1939 roku.

Po II wojnie światowej spławiano drewno Sanem z nadleśnictw położonych w Bieszczadach i na Pogórzu. Ulanowscy flisacy, którzy stali się wtedy pracownikami Zespołu Składnic Lasów Państwowych w Przemyślu, jeździli pociągiem w góry, na bindugach wzdłuż Sanu formowali tratwy i spławiali je do tartaków w Przemyślu, Leżajsku i Nisku. Zdarzały się lata, gdy z samego tylko Nadleśnictwa Sieniawa spławiano do tartaków w Nisku i Rudniku po 15 tys. m³ drewna. W sezonie flisacy pływali sześć dni w tygodniu, z księżycowymi nocami włącznie.

 

Tekst i zdjęcia: Edward Marszałek

Rzecznik prasowy RDLP w Krośnie