Asset Publisher Asset Publisher

"Kierunek Manyłowa" po raz czwarty

Leśnicy, przewodnicy górscy, członkowie Stowarzyszenia Eksploracyjno-Historycznego „Galicja” i turyści wzięli udział w 4 edycji wydarzenia pod nazwą „Kierunek Manyłowa”. Spotkanie miłośników gór i historii przypomina co roku o bitwie, jaka 12 marca 1915 roku rozegrała się na górze Manyłowa (teren Nadleśnictwa Baligród). Celem spotkania było uczczenie poległych 109 lat temu żołnierzy walczących armii.

Jak relacjonuje „Galicja”, tegoroczne obchody rozpoczęły się od uroczystego przekazania rzeźby anioła, przygotowanej przez artystę Piotra Staruchowicza z Zarszyna, która stanie na początku ścieżki w stronę Manyłowej. Inauguracja wydarzenia odbyła się pod izbą pamięci w Baligrodzie, gdzie po zwiedzaniu ekspozycji i obejrzeniu filmu Tadeusza Baranieckiego uczestnicy udali się na miejsce zbiórki przy schronie Synarewo. Stamtąd kilkudziesięciu uczestników wydarzenia udało się na szczyt.

 - Na górze Bogusław Głód odczytał wiersz autorstwa Stanisława Szmyda z Korczyny pt. „Zapomniana żołnierska mogiła". Następnie w asyście rekonstruktorów na Cmentarzu Wojennym Manyłowa złożyliśmy symboliczną gałązkę jedliny – mówią członkowie Stowarzyszenia Eksploracyjno-Historycznego „Galicja”. – Po sesji zdjęciowej, wróciliśmy do wiaty Rabe, gdzie czekał nas ciepły poczęstunek, przygotowany przez Nadleśnictwo Baligród.

W 2021 roku rozpoczęto badania na tym obszarze, co było owocem współpracy Stowarzyszenia Eksploracyjno-Historycznego „Galicja”, Fundacji Badań nad Dziedzictwem Kulturowym, Nadleśnictwa Baligród oraz gminy Baligród. W tej samej kwestii wojewoda podkarpacki wydał decyzję zatwierdzającą plan budowy cmentarza. Na szczycie góry został ustanowiony cmentarz wojenny, gdzie pochowano szczątki żołnierzy odnalezionych podczas regularnych eksploracji. Do dziś udało się ekshumować blisko 120 żołnierzy. Część znalezionego wyposażenia wojskowego została zaprezentowana w Izbie Pamięci w Baligrodzie. Prace na Manyłowej zostały sfinansowane przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach programu „Groby i cmentarze wojenne w kraju".

Tekst: Dominik Jagieła

Zdjęcia: Edward Marszałek, Marcin Scelina

Krótka historia wydarzań z końca 1914 r.

Jesienią 1914 r., oddziały polowe 2 i 3 Armii austro-węgierskich pod naciskiem rosyjskiej polowej 8 Armii wycofały się w głąb gór, opierając swe linie obrony o grzbiety Bieszczadów i Beskidu Niskiego. W głębokich śniegach ginęły tysiące nacierających Rosjan, zaś w okopach cesarsko-królewskich wojsk zamarzali obrońcy. Walki na bagnety toczono o pojedyncze wzgórza czy fragmenty lasu. Jedną z najbardziej „krwawych gór” była Maniłowa (Manyłowa, Łysy Wierch), leżąca w dziale między Jabłonką a Potokiem Rabskim (obecnie teren Nadleśnictwa Baligród). Z jej wierzchołka można było panować nad rozległym terenem. Styczniowe i lutowe walki w 1915 r. nie przyniosły Rosjanom sukcesu. Natomiast 27 lutego doszło do kontrofensywy armii austro-węgierskiej, nazywanej drugą bitwą zimową. Nazajutrz,  po 10-godzinnej walce c.k. 85 i 25 pułki piechoty opanowały zachodnie stoki Maniłowej. Rankiem 2 marca tyraliery złożone aż z 18 kompanii c.k. pułków piechoty zaatakowały szczyt góry. Niestety, usytuowane na nim rosyjskie jednostki, doskonale wstrzelane w teren, zadały atakującym ciężkie straty, zmuszając do wycofania się.

Kolejny atak przypuściła rankiem 4 marca c.k. armia siłami kilku dywizji W śniegu sięgającym do pasa i przy bardzo niskiej temperaturze przypuściła atak „rosyjskie gniazdo”, ale z powodu poniesionych wyjątkowo dużych strat, wycofała się. Niepowodzeniem zakończył się też kolejny szturm podjęty 5 marca. Dopiero nazajutrz wykonano uderzenie na Maniłową z użyciem nowych jednostek, co dało efekt w postaci zdobycia sąsiedniej góry Patryi, ale Maniłowa pozostała w rękach Rosjan.

Jej zdobycie miało niebawem przypaść w udziale wiedeńskiej c.k. 13 Dywizji Piechoty Landwehry. Dowództwo austriackie uznało, że jedynym sposobem wzięcia „rosyjskiego gniazda” na szczycie Maniłowej jest akcja minerska. 11 marca rozpoczęto drążenie trzech podkopów, ostatecznie koncentrując się na jednym. Pluton saperów pod dowództwem Oblt. Kálmána Vándorfy, niepostrzeżenie dla przeciwnika, pomimo silnego mrozu, w ciągu jednej nocy wykonała podkop długości około 8 metrów. Załadowano do niego blisko 260 kg materiału wybuchowego  ekrazytu. Gdy 12 marca po południu oficer dowodzący pracami ziemnymi odpalił minę, wybuch dosłownie „uniósł górę w powietrze”. Silnie umocniona pozycja wroga na szczycie Maniłowej została zniszczona, zaś na jej miejscu powstał spory krater. Większość obrońców zginęła, zaś tuż po eksplozji grupa szturmowa c.k. 24 pułku piechoty zdobyła szczyt, biorąc do niewoli sporą grupę jeńców. Poległych pochowano prowizorycznie w powstałym leju, tworząc w nim bratnią mogiłę.

Tymczasem rosyjskie dowództwo, doceniając położenie Maniłowej, nie zamierzało się pogodzić z jej stratą i 20 marca wyprowadziło uderzenie rozpoczynając tym samym tzw. III bitwę zimową, trwającą w Bieszczadach do 1 kwietnia. 26 marca oddziały rosyjskiego VIII Korpusu zdobyły Patryję, zaś dwie doby później, zagrożeni okrążeniem obrońcy Maniłowej opuścili swoje pozycje. Maniłowa, o którą toczono tak zaciekłe walki, znalazła się znów w rękach rosyjskich. Jak „krwawa” była to góra, świadczą straty poniesione przez jeden tylko c.k. 85 Pułk Honwedów, któremu ubyło 70% stanu bojowego. Bilans podawał 11 oficerów poległych, 9 rannych, 5 zamarzniętych, 4 w niewoli, 900 żołnierzy poległych, 767 rannych, 56 zamarzniętych i 80 w niewoli. A przecież w walkach na tej górze brało udział wiele jednostek.